Mam dwóch synów (5 i 7 lat). Przez długi czas każdy szkolny poranek wyglądał tak samo: budzik, proszenie, krzyk, płacz, spóźnienia. Wychodziliśmy z domu w napięciu, a ja w pracy miałem w głowie tylko jedno: „znowu zacząłem dzień od kłótni z własnym dzieckiem".
Jestem z zawodu programistą. Zamiast obiecywać sobie po raz setny, że „będę spokojniejszy", zrobiłem to, co umiem najlepiej – zaprojektowałem prosty system. Najpierw tylko dla nas: talia misji, jasne zasady, konkretne nagrody. Z każdym tygodniem było mniej krzyku, a chłopaki coraz częściej sami wiedzieli, co po kolei.
Po kilku miesiącach zacząłem dopracowywać grę dla innych polskich rodzin. Najpierw testy u przyjaciół, teraz – oferta dla pierwszych 50 rodzin, które chcą sprawdzić Poranki Mistrzów u siebie. To nie jest teoretyczny projekt – to narzędzie, które przeszło przez nasz własny dom.